Z cyklu samo życie: W listopadzie 2006 roku dostałem skierowanie do pracowni diagnostycznej. Zgłosiłem się entuzjastycznie licząc, że może te badanie wykaże co mi dolega. Dostałem najbliższy wolny termin – czyli na czerwiec 2007r. Cóż, jak trzeba czekać to się czeka. Doczekałem się. Długo oczekiwany termin badania, który tak bardzo potrzebny jest w leczeniu nadszedł. Radość wypełniała mnie, że już lekarz będzie wiedział więcej na temat moich dolegliwości. Już widziałem swój powrót do zdrowia.
Co jednak zobaczyłem? Strajki służby zdrowia 🙁 Kogo to obchodzi, że chory człowiek czeka na badanie ok. 8 miesięcy?
Pozostaje czekać na łaskę służby zdrowia, która służbą zdrowia jest tylko z nazwy.
… a może skorzystać z prywatnych usług? Tu jednak mamy już 'prywatyzacje’ i czemu państwo zagarnia nasze pieniądze nic nie oferując w zamian?
P.S. Historia z Siedlec.