Archiwum roku: 2019

Wyspa potępionych

Wyspa potępionych. Prawdziwa historia wyspy Blackwell

Wyspa potępionychAby Nowy Jork mógł stać się miastem snów, część mieszkańców skazano na koszmar.
Przyprawiająca o dreszcze prawdziwa historia wyspy Blackwell – jednego z najbardziej ponurych eksperymentów społecznych w dziejach Ameryki.

W XIX wieku Nowy Jork rozbłysnął – Thomas Edison oświetlił Manhattan elektrycznymi latarniami. Ale nie wszyscy mogli cieszyć się ich blaskiem. Na wyspie Blackwell stworzono szpital i przytułek dla „niewygodnych” mieszkańców – sierot, biednych, zniedołężniałych, chorych psychicznie oraz przestępców. Mieli tam otrzymać opiekę i szansę na resocjalizację, ale trafili do prawdziwego piekła na ziemi, z którego nie było ucieczki.

Prawdę o nim ujawniła reporterka Nellie Bly, która spędziła na wyspie dziesięć upiornych dni. Udając obłąkaną, pozwoliła zamknąć się w szpitalu, by móc opisać warunki na wyspie. Jej relacja wstrząsnęła opinią publiczną i postawiła pod znakiem zapytania moralność rządzących miastem. Stała się także jednym z epokowych dokonań reportażu.

Więźniowie przebywali w wykutych w skale celach, które bardziej przypominały rowy niż pomieszczenia. Nie dbano o ogrzewanie i wentylację, wierząc, że osoby obłąkane są niewrażliwe na temperaturę. Sami nadzorcy przyznawali, że wobec przywożonych na wyspę sierot najbardziej humanitarnym rozwiązaniem byłoby podanie śmiertelnej dawki opium. Na pacjentach szpitala przeprowadzano eksperymenty – gruźlicę leczono lewatywą z siarkowodoru lub wstrzykiwaniem mleka do krwi.

Stacy Horn pokazuje, co się dzieje, gdy bezwzględna i cyniczna władza spotka się z problemami społecznymi. Wyspa potępionych to wstrząsająca opowieść o tym, jak w demokratycznym społeczeństwie zgodnie z prawem można stworzyć instytucję niosącą cierpienie i śmierć.

O książce kilka danych:

Autor: Stacy Horn
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Znak literanova
Rok wydania: 2019

podkłady kolejowe

Polskie palenie rakiem – podsumowanie sezonu grzewczego

podkłady kolejoweW całym sezonie grzewczym 2018/2019 na popularnych portalach aukcyjnych ukazywały się setki ogłoszeń z ofertami sprzedaży używanych podkładów kolejowych impregnowanych rakotwórczym olejem kreozotowym. „Tanie grzanie” to wg wielu specjalistów zajmujących się problematyką odpadów toksycznych sposób firm na uniknięcie kosztownej utylizacji rakotwórczych substancji, na pozbycie się problemu nie tylko bez kosztów, ale z zyskiem.

Kreozot już w 2013 roku trafił na unijną listę substancji niebezpiecznych jako „bezprogowy czynnik rakotwórczy”, tzn. każda jego ilość jest dla organizmu ludzkiego niebezpieczna i może wywołać rożne postaci nowotworów. W różnych krajach unijnych stosowanie kreozotu zabronione jest od wielu lat, w Polsce od kwietnia zeszłego roku, a podmioty posiadające materiały impregnowane kreozotem zobowiązane są do ich specjalistycznej utylizacji. Dodajmy, że kreozot utylizuje się w bardzo wysokich temperaturach, co sprawia, że cały proces jest problematyczny i kosztowny.

Znacznie taniej problemu można się pozbyć, pozostawiając drewno bez nadzoru. Wyspecjalizowani złodzieje gromadzą go, składują i sprzedają w zimie na opał, a w lecie jako element dekoracji ogródków, również na podjazdy garaży i parkingów. W ten sposób firmy pozbywają się problemu, a nabywcy indywidualni, najczęściej nieświadomi zagrożeń dla zdrowia i życia, spalają to drewno, wcześniej jednak składując je wokół domu, nosząc je, wkładając do kominka lub pieca etc.

Czy problem znika?

A może wystarczy poczekać jeszcze kilka lat, aby problem zniknął? Nie zniknie. Kreozot odkłada się w środowisku, akumuluje w glebie i żywych organizmach. Część z tych organizmów to zwierzęta hodowlane, które zjadamy, część to my sami. Spalenie podkładów w kominkach i piecach sprawi, że rakotwórcze związki WWA, w tym kreozot, trafią do wielu ludzi.

Rozwiązanie?

Dobrze rokującym rozwiązaniem jest utylizacja kreozotu przez specjalne bakterie, które traktują szkodliwą substancję jako pożywienie i metabolizują ją. Metoda ta została opracowana przez dr hab. Magdalenę Popowską, prof. ucz. z Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, a rozwijana i wdrażana jest przez spółkę spin-off (BACTrem sp. z o.o.), która obecnie prowadzi wraz partnerem biznesowym próby przemysłowe tego rozwiązania. Metoda oprócz niskiego kosztu utylizacji ma tę zaletę, że skutecznie oczyszcza zarówno drewno, jak i glebę lub frakcję wodną, umożliwiając ich dalsze wykorzystanie nawet w rolnictwie.

– Skala problemu w Polsce to 15 mln drewnianych podkładów kolejowych, czyli prawie milion ton niebezpiecznych odpadów – mówi dr hab. Magdalena Popowska, prof. ucz., dyrektor Instytutu Mikrobiologii UW oraz prezes zarządu firmy BACTrem.

– Zgodnie z narodowym planem modernizacji torowisk w ciągu kilku następnych lat aż 9 tys. km torów ma zostać wymienione na nowe. Gdyby stare podkłady zostały spalone, a kreozot uległ rozproszeniu w atmosferze, środowisku, to mielibyśmy do czynienia w Polsce z katastrofą ekologiczną bez precedensu – dodaje prof. Popowska.

Dlaczego nie palić?

Na poziomie kraju i wspólnego środowiska naturalnego rozproszenie kreozotu sprawi, że nie będzie można go skutecznie utylizować już nigdy. Przepada szansa na oczyszczenie z trucizny. Nie da się wypłukać kreozotu rozproszonego w glebie na olbrzymich obszarach, zakumulowanego w roślinach, ludziach i zwierzętach. Można go wypłukać z podkładów, a następnie zupełnie przetworzyć w ciągu 15 do 30 dni w kontrolowanym środowisku z udziałem specjalnych bakterii.

Na poziomie ludzkim każdy kontakt z kreozotem, czy to poprzez wdychanie, np. podczas przenoszenia podkładów, czy po umieszczeniu w ogródku, sprawia, że wystawiamy się na olbrzymie ryzyko zachorowania na raka.

– Coraz częściej docierają do mnie zrozpaczone osoby mieszkające w domach zbudowanych z wykorzystaniem podkładów kolejowych lub drewna impregnowanego olejem kreozotowym – mówi prof. Popowska.

– Bardzo często to osoby już cierpiące na nowotwory, szukające informacji, co mają zrobić. W takiej sytuacji mogę dać tylko jedną radę: jak najszybciej opuścić taki dom. Składniki zawarte w oleju kreozotowym to rakotwórcza trucizna akumulująca się w organizmie człowieka i im dłużej jest on na ten czynnik narażony, tym szybciej może dojść do rozwoju choroby nowotworowej – dodaje prof. Popowska.
Sezon grzewczy mamy już za sobą i niech to będzie ostatnia taka zima, podczas której rakotwórcze drewno sprzedawane było na popularnych portalach aukcyjnych w Polsce. Niestety w związku z rozpoczynającym się sezonem ogrodniczym te same podkłady zaczynają być sprzedawane jako elementy dekoracyjne ogródków, materiał na podjazdy parkingowe, a nawet wsporniki dla roślin pnących, zarówno dekoracyjnych, jak i owoców czy warzyw.

Mikołajek. Jak to się zaczęło

Mikołajek. Jak to się zaczęło

Mikołajek. Jak to się zaczęłoZobaczcie, jak to się zaczęło z Mikołajkiem. Czy ktoś go jeszcze pamięta? Zapewne znacie Asteriksa a to ten sam twórca. Wkrótce premiera książki „Mikołajek. Jak to się zaczęło” a w niej znane z „dawnych lat” komiksy.

Przygody Mikołajka należą do kanonu światowej literatury już od 60 lat. Jednak mało kto wie, że kultowy bohater debiutował na łamach belgijskiej prasy jako bohater… komiksu! Niepodrabialny humor duetu Sempé-Goscinny ma swoje źródło w komiksowych dymkach. W tych pierwszych przygodach oprócz Mikołajka pojawili się także jego niezapomniani rodzice, nieznośny sąsiad pan Bledurt oraz pierwowzory Alcesta, Ananiasza i innych kumpli. Sprawdźcie, czy wszystkich rozpoznacie!

Dane książki:
Oprawa twarda
Pierwsze wydanie: 2019-04-22
Liczba stron: 64
Wydawnictwo: Znak emotikon